Szkolenia

Cargo specjalnej uWAGI czyli Akademia Brokera w Rotterdamie

Port w Rotterdamie, port morski o powierzchni 105 km² (!) położony nad Morzem Północnym, jest bez wątpienia znakomitym przykładem, jak imponujące może być miejsce przeładunku wszelkich rodzajów towarów. Mogli się o tym przekonać uczestnicy kolejnej, zagranicznej edycji Akademii Brokera.

W dniach 10-12 czerwca Warta zorganizowała wyjazdową sesję Akademii Brokera, tym razem poświęconą obszarowi ubezpieczeń ładunków w transporcie (cargo). Wybraliśmy port w Rotterdamie, ponieważ jest to jeden z największych portów na świecie, w którym dokonuje się przeładunków praktycznie wszystkich rodzajów ładunków, w tym tych najbardziej wymagających pod względem ciężaru, rozmiaru lub kształtu. Dodatkowo, otoczenie portu, wyjątkowo spójne z naturą, pozwala pokazać, że nie zawsze uprzemysłowienie terenu musi nieść ze sobą negatywne skutki dla środowiska.

Rotterdam – światowy gigant przeładunków

Pierwszy dzień, upływając pod znakiem wyjątkowo napiętego grafiku (potęgowanego przez opóźnienia w ruchu lotniczym oraz strajk kolejarzy holenderskich, generujący masowe korzystanie z samochodów i korkowy Armagedon na drodze z lotniska do Rotterdamu) koncentrował się na teoretycznym przygotowaniu uczestników do wizyty w porcie. Mogliśmy zapoznać się m.in. z zagadnieniami związanymi z transportem najcięższych i najbardziej wymagających w transporcie ładunków – tzw. Project Cargo, przewożonych najczęściej w związku z rożnymi inwestycjami przemysłowymi. Podczas pierwszej części prezentacji – bogato ilustrowanej poglądowymi zdjęciami oraz filmami – dowiedzieliśmy się, czym są ładunki należące do kategorii Project Cargo, w ramach jakich inwestycji występują najczęściej oraz z jakimi problemami wiąże się ich transport. W dalszej części wykładu mieliśmy niepowtarzalną okazję usłyszeć relację z „pierwszej ręki” doświadczonego specjalisty, niejednokrotnie uczestniczącego w załadunkach tego typu cargo, naszego kolegi z HDI Risk Consulting Konrada Zielińskiego, pracującego jako Marine Risk Surveyor. Podczas niezliczonych inspekcji wykonywanych w różnych portach na świecie, widział chyba wszelkie możliwe zagrożenia dla bezpieczeństwa transportowanych drogą morską ładunków nietypowych. Przykładowo, okazało się, że podczas surveyu procesu załadunku oraz zabezpieczenia ładunku na czas transportu nie wystarczy ograniczyć oględziny do tegoż ładunku, należy też spojrzeć, jak wygląda zabezpieczenie ładunków sąsiadujących! Niewłaściwie zabezpieczone ładunki mogą przecież osunąć się podczas rejsu na nasz ładunek i spowodować w nim ogromnie zniszczenia (w końcu są to ponadgabaryty). 

Pierwszy dzień zakończyliśmy spacerem z przewodnikiem po Rotterdamie.  Zwiedziliśmy niezwykle interesujący stary port i poznaliśmy parę ciekawostek o mieście, które zostało całkowicie zniszczone podczas II wojny światowej i zbudowane od nowa w zupełnie innym, nowoczesnym stylu.

Z wizytą w holenderskim porcie

Drugi dzień stanowił kwintesencję wyjazdowej sesji Akademii Brokera: port w Rotterdamie na żywo. Objazd części portu (przypomnijmy: mającego obszar 105 km²) i obserwacja z okien autokaru jego instalacji, elektrowni, „stacji benzynowej” dla statków oraz linii kolejowych zrobiły na uczestnikach naprawdę ogromne wrażenie. Trudno uzmysłowić sobie skalę tego miejsca i wyobrazić, ile pracy ludzkiej włożono w jego stworzenie. Jednocześnie liczne zielone obszary sąsiadujące bezpośrednio z gigantycznym, industrialnym kompleksem ukazywały wyjątkowe podejście Holendrów do natury. Dużą atrakcją było wejście na wieżę widokową, z której podziwialiśmy zacumowane statki — co ciekawe, znaczna jej część znajdowała się… poniżej poziomu morza. To doświadczenie na długo pozostanie w pamięci uczestników. 

Kolejny punkt widokowy „Balkon Europy”, z którego można obserwować statki wpływające do Europy dał nam, co prawda, możliwość poczucia wiatru znad Morza Północnego, ale wielkich kontenerowców nie mieliśmy szansy dostrzec... były wciąż za daleko!

W dalszej części objazdu wjechaliśmy na teren obiektu Rhenus Heavy Lift, gdzie obejrzeliśmy prezentację tego miejsca specjalizującego się w obsłudze ładunków ciężkich. Obiekt zwiedziliśmy ze względów bezpieczeństwa na pokładzie autokaru, podziwiając imponującą infrastrukturę do operacji na najcięższych ładunkach. Tego dnia szczęście nie do końca nam dopisało — nie trafiliśmy na żaden spektakularny wyładunek. Jednak przejazd autokarem, jadącym za samochodem-pilotem przez środek gigantycznego magazynu, z pewnością zrobił na wszystkich duże wrażenie.

W trakcie przerwy na lunch, z dachu nowoczesnego (i nowo otwartego) obiektu Portlantis łączącego funkcje muzeum z restauracją, oprócz podziwiania wspaniałych widoków na port, pobliskie plaże i liczne drogi dojazdowe do portu, mogliśmy posłuchać dźwięków z czterech stron świata za pomocą niecodziennych „łapaczy dźwięków”.

Rejs Futureland Ferry – technologia na lądzie i na wodzie

Najciekawszym elementem naszej wyprawy do Rotterdamu pozostaje bez wątpienia rejs po porcie – a konkretnie rejs łodzią Futureland Ferry po strefie Maasvlakte 1 i 2. Możliwość zobaczenia z bliska gigantycznych kontenerowców, rozładowywanych w iście ekspresowym tempie przez masywne suwnice, przeniosła nas w świat nowoczesnych technologii. Kontenery układane niczym klocki LEGO trafiały na samojezdne, autonomiczne podwozia, które – bez udziału kierowców – transportowały je, poruszając się po wyznaczonych trasach dzięki zaawansowanym systemom nawigacji i czujnikom. Podczas naszego rejsu mieliśmy okazję zaobserwować, jak jeden z kontenerowców należących do morskiego giganta Maersk był właśnie wprowadzany do portu przez holownik — mogliśmy więc z bliska prześledzić przebieg takiej operacji.
I czyż może być coś bardziej nierzeczywistego, niż pływający pod banderą japońską ogromny kontenerowiec w kolorze… różowym? Może był w tym zamysł armatora ONE, aby uczynić tę jednostkę bardziej kawaii (jap. „uroczy”, „czarujący”, „śliczny”, „słodki”)? Przy tak niebanalnej kolorystyce fakt, że kolos ten mierzący prawie 400 m długości i 60 m szerokości może przewieźć ponad 20 tys. kontenerów (w tym część w kolorze różowym) pozostawał jednak na dalszym planie.

Ostatni dzień poświęcony był wizycie w Amsterdamie, gdzie tuż po wyjściu z autokaru mogliśmy podziwiać wielki cruiser „zaparkowany” niedaleko kolejowego dworca głównego, a także barki wiozące towary wzdłuż nabrzeża – nie wspominając o licznych rekreacyjnych jednostkach pływających. Krótkie, z uwagi na napięty grafik, zwiedzanie Amsterdamu zwieńczył niezwykle interesujący rejs po kanałach tego wyjątkowego miasta. Oglądanie z poziomu wody miasta oraz licznych łodzi mieszkalnych było niesamowitym doznaniem, ale sprowokowało również pytanie merytoryczne – czy ubezpieczenie mieszkania usytuowanego na barce należy do ryzyk z kategorii „property” czy może jednak „marine”?

Osobnikiem, który skradł show tego dnia, pozostaje jednak papuga kakadu o imieniu Elvis, która zabawiała gości (w tym nas) restauracji Grand Café Restaurant 1e klas występami taneczno-artystycznymi na światowym poziomie, wyraźnie lubując się w swojej gwiazdorskiej roli.

A co było w tym wyjeździe tak ważne, oprócz niezapomnianych doświadczeń merytorycznych? Ludzie! Wspaniała ekipa – zgrana, energiczna i pełna dobrego humoru. To był naprawdę czas spędzony w doborowym towarzystwie.

Magdalena Sabała
Menedżer Produktu (ubezpieczenia transportowe) w Biurze Produktów Klientów Korporacyjnych
Departament Produktów i Taryfikacji Klientów Korporacyjnych
 

Jak oceniasz artykuł?

Polecane aktualności

Zobacz wszystkie aktualności